Posty

Wyświetlanie postów z 2017

ROZDZIAŁ XIII - René

Z góry zobaczył trwającą już od jakiegoś czasu wymianę ognia. Kłębowisko ciał wyglądało jak dwie wielkie, napierające na siebie fale, pomiędzy którymi od czasu do czasu w promieniach zachodzącego słońca błyszczały przezroczyste tarcze. Magiczne osłony , przypomniał sobie z lekcji teoretycznej. Gdyby Bénie chciały, mogłyby się tak bronić bardzo długo, jednak tego typu magia obronna wymagała straty znacznej ilości mocy. Poza tym, przez takie osłony nic nie mogło przelecieć - z żadnej strony. Z tego powodu takowa taktyka nie miała najmniejszego sensu.

ROZDZIAŁ XII - René

Jedna z lamp zapaliła się, gdy tylko weszli do pokoju. Resztę świateł mężczyźni musieli włączyć sami. Pomieszczenie było niemal puste, postawiono tam jedynie kilka mebli, które najwyraźniej służyły do eksperymentów. Pośrodku stał duży stół, a na nim umieszczono cztery przedmioty: srebrną kulę mieszczącą się w dłoni, kawałek liny, maleńką, drewnianą różdżkę i lśniące lusterko. Malkont złapał za linę, po czym jednym zwinnym ruchem rzucił nią w podwładnego. Rozległ się zduszony siłą woli jęk bólu, kiedy mężczyzna runął na ziemię - związany. - Spróbuj go rozwiązać - polecił chłopakowi, widząc sceptyczną minę na jego twarzy. René spróbował, lecz nie mógł ruszyć grubego sznura, choć był jedynie owinięty wokół powalonego mężczyzny. Sprawdził raz jeszcze. Nie znalazł jednak żadnego węzła, haczyka, zapięcia czy obciążnika... Słowem - lina nie powinna była się trzymać. - Czy to jakaś nowoczesna technologia? - zdziwił się. - Nie, to magiczny przedmiot. Ma pamięć ciała: tylko ten, kto go uży

ROZDZIAŁ XI - Aylin

Była noc. Na niebie jasno, srebrnym blaskiem świeciły tysiące gwiazd. Konstelacje nie wyglądały jak w wymiarze Nieobdarzonych, ale były równie piękne. Odgłos kroków przerwał panującą ciszę. Wzrok dziewczyny spoczął na pięknej istocie, która stanęła przy balustradzie kamiennego mostu. Postać wydawała się zamazana, jednak emanowała niesamowitym blaskiem i Aylin była przekonana, że ta istota jest nienaturalnie piękna. Poświata nie rozświetlała przestrzeni wokół samotnej postaci, wydawała się wręcz niedostępna dla niepożądanych obserwatorów. Aylin usłyszała szmer wiatru buszującego wśród drzew i zauważyła księżyc w pełni. Nagle usłyszała wystrzał z broni palnej. Postać stojąca na moście wisiała teraz bezwładnie, zgięta wpół na balustradzie. Nienaturalnie wyczulony wzrok Aylin zarejestrował pojedynczą, białą kroplę, najwyraźniej skapującą z mostu, która zmieniała kolor na czerwony, wpadając do wody . Obudziła się, czując tępy, nieustępliwy ból głowy. Otworzyła oczy, lecz nadal nic nie

ROZDZIAŁ X - Aylin

Adrian cierpliwie słuchał, co jego przyjaciółka miała do powiedzenia, od czasu do czasu ze spokojem zaprzeczając temu, co mówiła. Nie uważał, że porażka ich misji była winą dziewczyny. Nie sądził też, że mogłaby się o to obwiniać. Ale ona twardo mu tłumaczyła, że jest zupełnie na odwrót. Nigdy nie zrozumiem dziewczyn , pomyślał w pewnym momencie i popatrzył na nią tępo, co ona najwyraźniej wzięła za znak, że ma dość. W pewnym sensie miała rację.

ROZDZIAŁ IX - Aylin

Kiedy się ocknęła, Adrian pochylał się nad nią, a w powietrzu czuć było spaleniznę. Zauważyła łzę spływającą po policzku chłopaka. Poruszał ustami, ale ona nic nie słyszała. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, co mówi. Cieszył się, że żyła, miał łzy w oczach. Pomógł jej się podnieść, po czym przytulił ją tak delikatnie, jakby miała się zaraz rozpaść. Poszukała wzrokiem babci. Staruszka siedziała nadal związana kilka metrów dalej, patrząc na parę przyjaciół, a w jej oczach odbijała się duma i radość. Adrian po upewnieniu się, że z dziewczyną wszystko w porządku, podszedł do jej babki, uwalniając ją z więzów. Gdzie zniknęły moje liny? Rozejrzała się. To, co zobaczyła, zaskoczyło ją. Wszyscy strażnicy obecni w pomieszczeniu, a także wychodzący mężczyzna, leżeli teraz nieprzytomni na podłodze. Nie było śladów walki. Co tu się, do licha, stało?

RODZIAŁ VIII - Aylin

Aylin przed kilkoma dniami dowiedziała się, że jest tylko trzech ochotników. Od tamtej chwili najlepsi stratedzy opracowywali plan akcji. Dziewczyna niecierpliwiła się. Po tym, czego się dowiedziała o Plemieniu Morte, nie zamierzała zabierać tych ludzi ze sobą. Nie mogli jej pomóc, mieli niewiele mocy. Zresztą to wyłącznie mój problem. Gdyby nie ja, uznaliby babcię za niewielką ofiarę, którą trzeba ponieść. Nikt nie chciał ryzykować większą stratą ludzi, niż to konieczne. Wzdrygnęła się. Pewnie mają rację , ale nie mogę jej tak zostawić. Pakowała swoje rzeczy. Cały dzień myślała nad tym, co zabrać ze sobą. W końcu doszła do wniosku, że spakuje tylko jedzenie i kilka przydatnych mikstur. Nie do końca wiedziała jeszcze, w jaki sposób dostanie się do Plemienia Morte. Miała nadzieję, że Guardian jej w tym pomoże. Choć sama wątpiła w ten pomysł, trzymała się go jak tonący brzytwy. Zawsze mogę zmusić strażnika, żeby otworzył portal, pomyślała . Ale musiałabym prawdopodobnie użyć

ROZDZIAŁ VII - Rey

Tym razem przyszedł czas na zwiedzanie nowych wymiarów. Felania była piękna, ale każdy wymiar był inny, pociągał swoją niepowtarzalnością. Tregaron dostał o pozwolenie na podróż, jednak z pewnymi wyjątkami, gdyż niektóre ludy prowadziły obecnie wojnę z Plemieniem Morte i nie było tam bezpiecznie. W drugim odwiedzonym wymiarze Rey odkrył niezwykłe przyprawy, których nigdy wcześniej nie widział na oczy. Trzeci wymiar był domem wielu wybitnych wynalazców, natomiast czwarty słynął z wyrobu magicznych tkanin. Kupcy ściągali na miejscowy rynek całymi tabunami. Piąty wymiar zamieszkiwały lumijki. Świeciły tam dwa słońca i było bardzo gorąco. Taki klimat pasował w sam raz do hodowli ognistych owoców. - Tregaronie, pokażesz mi swój wymiar? - zapytał Rey. - Prawdę mówiąc, zostawiłem go na koniec - uśmiechnął się. - Ale najpierw kogoś poznasz. Terranin ruszył do jednego z domów. Był to nie tyle dom, co zadaszenie, gdyż lumijki kochały przebywać na słońcu i ogólnie na świeżym powietrzu. Z teg

ROZDZIAŁ VI - Rey

- To mówisz, że jest was więcej? Niesamowite - zainteresował się Rey. - Tak. Żyjemy w kilku plemionach, każde w innym wymiarze - odpowiedziała mu kobieta. Była to młoda Bénie o długich, jasnych włosach i niebieskich oczach. To jej przydzielono zadanie przekazania przybyszowi podstaw o ich świecie. - A jak się nazywa twoje? - Felania, tak jak ten wymiar. Spójrz, to mapa miasta. Jeśli chcesz, to cię oprowadzę. Na twarzy Flair wykwitł miły uśmiech, na który trudno było nie zareagować podobnie. - Z wielką chęcią - odparł. Rozległo się pukanie i po chwili do pokoju wkroczył młody mężczyzna. - Gowen chce się z wami widzieć - oznajmił, po czym wyszedł. - Chodźmy więc, nie dajmy Gowenowi czekać.

ROZDZIAŁ V - Rey

Był rześki poranek, a on już od wielu godzin siedział nad brzegiem morza na wystającej półce skalnej. Znalazł to miejsce niedawno i od tamtego czasu zawsze tam przychodził, gdy musiał poukładać myśli. Choć była to prywatna wyspa rodziny René, Rey zdążył ją już polubić. Nie dlatego, że była piękna, choć niewątpliwie tak uważał, ale dlatego, iż patrząc na fale morskie czy choćby roślinność, odzyskiwał spokój ducha. Wszystko wokół wydawało się być subtelnie pogodzone z przebiegiem życia. Widział jakąś chłodną determinację w stale rozbijającej się o skały wodzie, a w drzewach wytrwałość w walce z żywiołami. Każdy podmuch wiatru wydawał się zdmuchiwać jego wszystkie zmartwienia, jakby chciał mu ulżyć. A teraz miał stąd wyjechać...

ROZDZIAŁ IV - Aylin

Wydawało jej się, że ma jeszcze sporo czasu do święta lata, jednak trzy dni minęły niespodziewanie szybko. Lucie nie traciła ani chwili, wykorzystywała każdy moment, by ją czegoś nauczyć. Społeczeństwo księżyca było mocno skomplikowane dla kogoś, kto dopiero się w nim znalazł. Aylin jednak zdążyła już wiele zapamiętać: Bénie są najwyżej w hierarchii, potem ich partnerzy, terranie i lumijki, a na końcu skrzaty. Poza tym najważniejsza jest Wielka Rada, w której zasiadają przedstawiciele każdego plemienia. Terranie byli ludem ziemi, mieli z nią swego rodzaju połączenie, mogli się komunikować ze sobą na duże odległości, jeśli tylko mieli ją pod stopami. Natomiast lumijki rodziły się z ognia i nad tym właśnie żywiołem dzierżyły władzę. Skrzaty natomiast posiadały specyficzne zdolności - zależnie od wrodzonego daru magicznego. Każdy z nich był szkolony do swojej roli społecznej według zdolności. Wszyscy byli równie ważni dla całego systemu magicznego społeczeństwa. Plemienia z

ROZDZIAŁ III - Aylin

Aylin od razu po przebudzeniu przypomniała sobie poprzedni dzień, kiedy to dowiedziała się o pojmaniu swojej ukochanej babci przez ludzi nazywających siebie Plemieniem Morte. Wstała, umyła się i szybko włożyła na siebie pierwsze lepsze ubranie: jeansy z dziurami i bluzkę na ramiączkach, do tego bluza i już chwilę później pocierała szafir, który otrzymała od skrzata z lasu. Ano właśnie - do Aylin poprzedniego wieczoru dotarł skrzat z wiadomością. Dziewczyna w pierwszym odruchu chciała sprawdzić na własne oczy, co się dzieje. Jednak rzeczowy ton kuriera ją powstrzymał. Stwierdziła, że sama pewnie by nie przeżyła nocy, udając się do domu babki, skoro mogli tam być niebezpieczni ludzie. Po prostu bardziej rozsądnym wydawało jej się słuchać poleceń po raz pierwszy spotkanego osobnika - ot tak, bo miał rację. I większe szanse na przeżycie, gdyż wyglądał na osobę doświadczoną w tych sprawach. Oczywiście o ile można w ogóle specjalizować się w odnajdywaniu ofiar porwania. Zmartwiona,

ROZDZIAŁ II - René

- Wstawaj, leniu - tak dobrze znany mu głos dobiegał z daleka, jakby zza ściany. Czy ja jeszcze śnię? Czuł ciepło na skórze. Coś delikatnie przygrzewało nagie ramię. Do jego uszu dotarł dźwięk zamykanych i otwieranych ponownie drzwi. Zignorował wszystkie te bodźce napływające z zewnątrz, ponownie zanurzając się w odmętach snu. - Czy ja nie mówię wyraźnie? - głos przemówił jakby bliżej, znów wyrywając go z fazy zasypiania. Gdy kołdra zniknęła, zdał sobie sprawę, że to już ranek. Zdziwił się. Claire obudziła go dość delikatnie jak na nią. To dopiero początek - odezwał się znienawidzony głos rozsądku w jego głowie. Gdyby nie zechciał współpracować, pewnie dopilnowałaby, żeby szybko jej posłuchał. Dlatego, mimo wszystko, zdecydował się szybko wstać. - Która godzina? - zapytał sennie. - Jest wystarczająco późno. Chodź, mamy coś do załatwienia. Usiadłszy na łóżku, przetarł oczy, nie za bardzo jeszcze wiedząc, o czym mówiła dziewczyna. - Daj mi chwilę - wymamrotał niewyraźnie,