Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2017

ROZDZIAŁ III - Aylin

Aylin od razu po przebudzeniu przypomniała sobie poprzedni dzień, kiedy to dowiedziała się o pojmaniu swojej ukochanej babci przez ludzi nazywających siebie Plemieniem Morte. Wstała, umyła się i szybko włożyła na siebie pierwsze lepsze ubranie: jeansy z dziurami i bluzkę na ramiączkach, do tego bluza i już chwilę później pocierała szafir, który otrzymała od skrzata z lasu. Ano właśnie - do Aylin poprzedniego wieczoru dotarł skrzat z wiadomością. Dziewczyna w pierwszym odruchu chciała sprawdzić na własne oczy, co się dzieje. Jednak rzeczowy ton kuriera ją powstrzymał. Stwierdziła, że sama pewnie by nie przeżyła nocy, udając się do domu babki, skoro mogli tam być niebezpieczni ludzie. Po prostu bardziej rozsądnym wydawało jej się słuchać poleceń po raz pierwszy spotkanego osobnika - ot tak, bo miał rację. I większe szanse na przeżycie, gdyż wyglądał na osobę doświadczoną w tych sprawach. Oczywiście o ile można w ogóle specjalizować się w odnajdywaniu ofiar porwania. Zmartwiona,

ROZDZIAŁ II - René

- Wstawaj, leniu - tak dobrze znany mu głos dobiegał z daleka, jakby zza ściany. Czy ja jeszcze śnię? Czuł ciepło na skórze. Coś delikatnie przygrzewało nagie ramię. Do jego uszu dotarł dźwięk zamykanych i otwieranych ponownie drzwi. Zignorował wszystkie te bodźce napływające z zewnątrz, ponownie zanurzając się w odmętach snu. - Czy ja nie mówię wyraźnie? - głos przemówił jakby bliżej, znów wyrywając go z fazy zasypiania. Gdy kołdra zniknęła, zdał sobie sprawę, że to już ranek. Zdziwił się. Claire obudziła go dość delikatnie jak na nią. To dopiero początek - odezwał się znienawidzony głos rozsądku w jego głowie. Gdyby nie zechciał współpracować, pewnie dopilnowałaby, żeby szybko jej posłuchał. Dlatego, mimo wszystko, zdecydował się szybko wstać. - Która godzina? - zapytał sennie. - Jest wystarczająco późno. Chodź, mamy coś do załatwienia. Usiadłszy na łóżku, przetarł oczy, nie za bardzo jeszcze wiedząc, o czym mówiła dziewczyna. - Daj mi chwilę - wymamrotał niewyraźnie,

ROZDZIAŁ I - René

Był chłodny wieczór. Na ulicach sporadycznie mijał spieszących się gdzieś ludzi. Nikt nie zwracał na niego uwagi. Szedł przed siebie pewnym krokiem, by uniknąć wewnętrznej paniki. Nie chciał się wycofać, za bardzo mu zależało. Spojrzał na niebo, było ciemne. Czarne chmury zasłoniły całkowicie gwiazdy i księżyc, zapowiadało się na burzę. Ogarnęły go niemiłe przeczucia. Numer 13, to tutaj , pomyślał René, zatrzymując się przed obskurnym budynkiem. Zasłonięte okna i niezbyt solidne drzwi nie wyglądały zachęcająco. Odetchnął głęboko, naciskając klamkę. Wszedł do ciemnego pomieszczenia. Jedyne światło biło od kominka i tam właśnie skierował swoje kroki. - Witam szanownego pana! - usłyszał drwiące powitanie. - Pomyliłeś drogę? - zapytał drugi mężczyzna, przyglądając mu się z ciekawością. Obaj byli już prawdopodobnie po czterdziestce. Nosili ciemne ubrania, a czujne spojrzenia i ciemny zarost sprawiały wrażenie, że rozmawia z ludźmi bezlitosnymi i chciwymi. Przy młodym chłopaku